KONFERENCJA O ŚW. JÓZEFIE DLA KOBIET 19.05.2021
„W powołaniu Józefa najważniejsze stało się jego bycie opiekunem św. Rodziny z Nazaretu, oblubieńcem najświętszej Maryi Panny i prawnym ojcem Jezusa”.
Czytamy w dekrecie Penitencjarii Apostolskiej, dotyczącym udzielania odpustów z okazji Roku Jubileuszowego na cześć św. Józefa.
Takim trzema zagadnieniom chciałbym poświęcić tą dzisiejszą konferencję dotyczącą św. Józefa. Pierwszym zagadnieniem niech będzie:
Mąż będący opiekunem mojej rodziny, drugim Mąż dla którego, Ja jestem oblubienicą, a trzecim Mąż będący ojcem moich dzieci,
Mąż będący opiekunem mojej rodziny:
Każdy, kto ma na swoim utrzymaniu rodzinę, wie, jaka to wielka odpowiedzialność. I nie chodzi tu głównie o zaspokajanie potrzeb materialnych i bytowych, lecz bardziej chyba o troskę o całokształt i spójność życia rodzinnego. Każdy mąż i ojciec chciałby tu olśnić swoich bliskich i zapewnić im możliwie najlepsze warunki do życia.
Józefowi nie było to dane: był niejako skazany na ubóstwo, bezdomność i emigrację. Ale w tych wszystkich niesprzyjających okolicznościach potrafił trzeźwo i pokornie ocenić siebie i swoje możliwości, i podjąć adekwatne do tego postępowanie. W sytuacji, w której wielu współczesnych mężczyzn załamałoby się, popadając w rozpaczliwe zniechęcenie lub ucieczkę w alkoholizm, Józef nie tylko, że się nie załamał, ale z zadziwiającą skutecznością potrafił zapewnić maksimum tego, co było możliwe do osiągnięcia. Ta troska i skuteczność św. Józefa wymagała wielkiej wytrwałości, nadziei i hartu ducha. Na pewno wiele z Was drogie Panie oczekujecie od swoich mężów, że będą dla was i dla waszych dzieci podporą i ostoją w sytuacji kryzysu czy trudności. Pewnie wiele z Was drogie Panie oczekuje do swoich mężów, że w skrajnym przypadkach kiedy pomimo najszczerszych chęci i zaangażowania, gdy nie raz nie da się znaleźć natychmiastowych rozwiązań, mąż będzie tym źródłem nadziei. Nadziei, która pozwoli przetrwać trudne czasy. Że to mąż, ojciec, będzie dodawać swoim bliskim otuchy, że będzie minimalizować duchową udrękę. Nieraz tylko to pozostaje i ta wątła nadzieja wielokrotnie wystarcza, by uratować rodzinę. Taki bez wątpienia był św. Józef, pokazują nam to świadectwa z Ewangelii w momencie, gdy musiał uciekać z rodziną do Egiptu, następnie po latach nieobecności Gdy po powrocie z Egiptu spostrzegł zagrożenie w Judei ze strony Archelaosa, bez żalu zrezygnował ze swego Betlejem, by osiedlić się w dalekim Nazarecie, cieszącym się wtedy raczej nie najlepszą sławą. W każdej sytuacji dominował pragmatyzm, trzeźwe rozeznanie możliwości i podjęcie optymalnego rozwiązania. Czy tego typu wymagania jakie stawia św. Józef nie są zbyt wysokie dzisiaj dla nas współczesnych mężczyzn? Współcześni mężczyźni, często w sytuacji, w której nie potrafią zaimponować i wypaść idealnie, nie robią już często nic. Może stąd tyle w nas jałowego narzekania, zniechęcenia, bezradności, wymówek i rezygnacji. Współczesne badania psychologiczne pod pojęciem męskości uznają: zdrowie, harmonijne życie rodzinne, zaspokojenie potrzeb materialnych, spełnienie zawodowe czy nawet sex? Myślę ,drogie Panie, że św. Józef był zdolny do tych wszystkich rzeczy dzięki swojej małżonce… Uważam, że niewątpliwie wsparciem było dla niego zrozumienie i akceptacja ze strony Maryi: potrafiła się Ona cieszyć i dziękować za to, co miała, jednocześnie odrzucając nierealne oczekiwania. Ile rodzin odzyskałoby dziś pokój i szczęście, trzeźwo oceniając swoje możliwości i wykorzystując je w całej pełni, zamiast gonić za niespełnialnymi mrzonkami i zasypując się pretensjami. Może warto czasami pokazać mężowi, że docenia się to wszystko co robi dla mnie i dla swoich dzieci, a tak mówiąc trochę żartobliwie: w momencie gdy mężowi coś nie wyjdzie nie krzyczeć: „ A nie mówiłam” J Bycie wsparciem dla swojego męża, to zadanie dla Was, drogie Panie a wtedy mąż, będzie opiekunem Twoim i Twojej rodziny.
Mąż dla którego ja jestem oblubienicą:
Józef, chociaż żył przed dwoma tysiącami lat, miał dokładnie takie same problemy jak my dzisiaj! Był człowiekiem rozterek, pytań, wątpliwości, wahań, trudnych wyborów, kryzysów; może nawet się buntował, gdy nie rozumiał i nie radził sobie z sytuacją. Nam się wydaje, że jak ktoś jest święty, to nie ma problemów, albo tylko takie pozorne problemiki, np. żeby aureola nad głową odpowiednio się błyszczała. To nieprawda: święci także mają problemy, i to nieraz większe niż my! Ale potrafią je przezwyciężać; potrafią, bo ufają Bogu i są gotowi przyjąć Boże rozwiązanie. Trudności trzeba przezwyciężać z Bogiem, a nie poddawać się im lub uciekać od nich, w poczuciu opuszczenia i samotności. Św. Józef nie rozumiał swego zadania i powołania - i to był jego pierwszy problem. Cios przyszedł, gdy z niewypowiedzianym bólem dostrzegł oznaki macierzyństwa swej małżonki. Zobaczył, że Maryja będzie matką, ale on nie jest ojcem. Nie rozumiał wtedy nic. W pierwszej chwili chciał uciec, chciał się usunąć: jakby zdruzgotany faktem, że zostało zawiedzione jego zaufanie i urażone poczucie prawości. Druga trudność to problem i pytanie na całe życie: co mam teraz robić i jak żyć z poślubioną sobie Maryją? Gdyby dzisiaj sformułować go we współczesnym języku, trzeba by zapytać: co z seksem w moim małżeństwie z Maryją? Przecież Józef był mężem najpiękniejszej kobiety świata, był młodym, zdrowym mężczyzną, spragnionym miłości i zawartego w niej seksu. Szukał więc kształtu swojej miłości. Jak ma ona teraz wyglądać? Jak ją budować? Tymczasem prawdziwa miłość, taka, która jest zdolna starczyć i dawać szczęście przez całe życie, zasadza się przede wszystkim na więzi duchowej i dopiero na niej buduje się więź i porozumienie na poziomie cielesnym. Życzę Wam drogie Panie miłości opartej o tą pierwszą więź. Św. Jan Paweł II powiedział kiedyś: „Są tacy, którzy usiłują ośmieszyć czy nawet całkowicie negować ideę wiernego związku, opartego o więzi duchowe, trwającego przez całe życie. Ludzie Ci – możemy być tego absolutni pewni – nie wiedzą co to miłość.” Droga Pani nawet jak jesteś małżonką 20, 25, 30 rok u boku swojego mężczyzny nadal jesteś jego oblubienicą. Jak odkryć to bycie oblubienicą dla swojego męża, tak jak oblubienicą była Maryja dla swojego męża Józefa. Myślę, że warto po pierwsze spojrzeć na swoje małżeństwo jako na dar, jako na prezent od Boga, jako na szansę miłości, której trzeba się nauczyć i obdarzać wzajemnie. Myślę, że warto spojrzeć na swoje małżeństwo jako nie na wydarzenie, ale jako na sposób życia i starać się pielęgnować cnotę służby, przyjaźni, wzajemnej cierpliwości, delikatności, rzetelności,. Nasze przekonanie o tym, czym jest małżeństwo i jakie mamy w stosunku do niego oczekiwania, mają bezpośredni wpływ na sposób porozumiewania się między małżonkami. Dlatego nie bójcie się drogie Panie domagać się od swoich mężów oznak miłości, akceptacji, świeżych róż, czekoladek, romantycznej kolacji, postawy słuchania. Częstego mówienia kocham. Drogie Panie, jeszcze jedna myśl. Dlaczego Józef chciał oddalić swoją małżonkę? Wielu autorów próbowało na niego odpowiadać, ale chyba żaden nie dał przekonującej argumentacji, a ogół tłumaczy się, że jako człowiek sprawiedliwy, prawy i święty, Józef od razu wiedział, że Maryja jest niewinna. Pobożni autorzy wręcz sugerują, że Józef domyślał się Bożego pochodzenia Dziecka i nie chciał przez swoją mężowską obecność przy Maryi zawłaszczać sobie ojcostwa wobec Mesjasza. Może i tak. Ale jako dzieciom XX wieku - epoki wszelkich podejrzeń, swobody, braku hamulców i odpowiedzialności, trudno jest nam chyba przyjąć takie tłumaczenie. Także i Józef dał się przecież przekonać dopiero po bezpośredniej interwencji Bożej, gdy Anioł wprost mu powiedział, jakie są Boże zamiary odnośnie cudownie poczętego Dziecięcia. Wcześniej Józef po prostu mógł podejrzewać Maryję o jakąś mniej lub bardziej zawinioną niewierność albo o skrzywdzenie. Musiało go to dotknąć i zaboleć, bo bardzo kochał Maryję i był mężczyzną, miał swoje męskie ambicje i oczekiwania. Może też czasami żoną zdarzy się zawieść oczekiwania i ambicje sowich mężów. Zwłaszcza wtedy, gdy podważa się zdanie swojego męża w oczach dzieci, nie pozwoli mu się zatroszczyć o poczucie bezpieczeństwa swojej rodziny, odbiera mu się poczucie pewności siebie, ukazuje się brak wiary w swojego męża Dzieje się chyba tak wtedy, gdy brakuje rozmowy, dobrej komunikacji, która często pozwala uniknąć niepotrzebnych konfliktów. Bardzo ważne jest wydaje mi się abyśmy potrafili komunikować swoje odczucia, potrzeby, przyznawać się do gniewu, do rozczarowania, umieć nazwać to co nas wyprowadza z równowagi, ale nie obwiniać za wszystko drugiej osoby. Dobra komunikacja pomaga również budować jedność małżonków, a właśnie w tej jedności najpełniej wypływa poczucie bycia oblubienicą swojego męża.
Mąż będący ojcem moich dzieci
Po pierwsze Niezwykle istotnym aspektem ojcostwa jest troska o wychowanie dziecka. Bycie ojcem to nie tylko spełnianie funkcji biologicznej, ale to długi proces wychowania i kształtowania charakteru dziecka. Dzisiaj wielu ojców nie podejmuje się odpowiedzialności za rozwój i wychowanie swoich dzieci, uznając, ze to obowiązek żony. Przypatrzmy się św. Józefowi. Przyjmuje on pełną odpowiedzialność za Jezusa. Będąc ojcem, nadaje swojemu Synowi imię Jezus, wprowadza Syna w zawód cieśli, spędza z Nim bardzo dużo czasu. Ojcostwo Józefa wyraziło się w tym, że uczynił ze swojego życia służbę, składając całkowity dar z siebie, ze swojego życia, ze swojej pracy. Św. Józef wiernie i z troską oczekiwał narodzin Dziecka a potem z miłością Je przyjął; spełnił pierwszy religijny obowiązek, jakim było obrzezanie; nadał imię narodzonemu Dziecięciu, potwierdzając w świetle prawa swoje ojcostwo, a wypowiadając imię Syna zapowiedział Jego misję; dopełnił obowiązku ojca, dokonując wykupu pierworodnego Syna w obrzędzie ofiarowania; na wyraźne polecenie Boże stał się on na wygnaniu obrońcą swojej Rodziny – Maryi i Jezusa; powrócił posłusznie do Nazaretu, gdy Bóg wyznaczył mu czas powrotu; z bólem serca szukał dwunastoletniego Jezusa; czuwał w Nazarecie nad Jezusem, który pod Jego opieką "wzrastał w mądrości, w latach i w łasce". Św. Józef wskazuje, że ojcowie nie tylko mają obowiązek zapewnić byt materialny dziecku, ale przede wszystkim powinni brać odpowiedzialność za wychowanie.
Po drugie św. Józef w rzeczywistości był człowiekiem bardzo młodym, mógł mieć najwyżej dwadzieścia lat. W czasach Chrystusa w tym wieku się żeniono, a św. Józef dopiero co poślubił Maryję, która mogła mieć wtedy ok. czternastu-szesnastu lat. A więc według dzisiejszych pojęć Maryja i Józef to młodzież, rówieśnicy dzisiejszych nastolatków. Święty Józef, pomimo młodego wieku, uosabia w sobie ojcowską dojrzałość i odpowiedzialność, zdolność do podjęcia trudnych zadań. Dojrzały to wcale nie znaczy nudny, poważny i sztywny. Dojrzałość nie wyklucza radości, spontaniczności, młodzieńczego optymizmu, gotowości do ryzyka i podejmowania wyzwań.. Bez cech właściwych młodości - entuzjazmu, nadziei, zapału – trudno wydaje mi się być ojcem dla młodych. Idealnie w taką koncepcję wpisuje się fragment z 13 rodzaju Ewangelii św. Mateusza Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare.
Po trzecie Każdy rodzic, a ojciec w szczególności, powinien mieć świadomość, że dzieci uczą się przez naśladownictwo, identyfikację i modelowanie. Nie wystarczy fizycznie „być” przy dziecku, trzeba z nim być w konkretnej relacji. Jeśli dziecko nie ma tej relacji z ojcem – nie ma wzorca do identyfikacji. Szczególnie chłopcy, jeśli nie mają modelu do kształtowania męskiej tożsamości, to tę „pustkę” często zastępują im media i Internet. Tam nie znajdą prawdziwego taty! Spójrzmy teraz na relację św. Józefa z Jezusem. Święty Józef był rzemieślnikiem, wykonującym narzędzia codziennego użytku. Mógł być również cieślą. Jezus uczył się tego rzemiosła od św. Józefa – swojego ziemskiego ojca! W tym miejscu ojcowie niech zadają sobie pytania: Czego ja uczę swoich dzieci? W czym jestem dla nich wzorem? Z którymi moimi zachowaniami identyfikuje się mój syn/ moja córka? Które z tych zachowań przejęły, zachowując odrębność własnej osobowości? Kiedyś mówiono i uczono, by rodzice raczej unikali demonstrowania swoich uczuć przed dziećmi, takich jak przytulenie, pocałunki, wspólny taniec. Abraham Lincoln napisał, że „Największym darem jaki mężczyzna może dać swoim dzieciom jest kochanie ich matki”. Każde dziecko obserwuje, jak rodzic traktuje na co dzień współmałżonka, po to, aby się nauczyć, jak on ma traktować kobietę w swym życiu, a dziewczynka, jakiego traktowania ze strony chłopaka czy przyszłego męża ma oczekiwać. Dziecko od małego nabywa pewnych przekonań, kiedy ma zły przykład jak tata traktuje mamę, to w nim pozostaje. Akceptuje później takie złe traktowanie ze strony męża, co nie pozwala rozwijać się ani jednej ani drugiej stronie.
TEKST: ks. Rafał Grzybek